Tak dla porównania:
Trzy i pół roku temu grałam tak:
Trzy Kurki. W.A Mozart
Teraz gram tak:
Gavotte. J.B. Lully.
Dorośli też mogą uczyć się grać. Nie tylko na wiolonczeli.
Tak dla …
Wciąż ćwiczymy granie…
Wciąż ćwiczymy granie z dobrą intonacją, czyli dźwiękiem o właściwej wysokości i barwie, i pewnie będziemy ćwiczyć bardzo, bardzo długo. Na instrumentach bez progów trzeba nauczyć się trafiać we właściwe miejsce na gryfie, co nie jest takie oczywiste, zwłaszcza, że na każdej wiolonczeli ten najwłaściwszy dla danego dźwięku punkt przyciśnięcia struny jest odrobinę gdzie indziej.
Oczywiście najpierw trzeba usłyszeć, że to jest właściwe miejsce. Z tym raczej nie mam problemów, jak już znajdę, to słyszę, zresztą nie jest to trudne, bo wtedy instrument rezonuje tak, że czuje się to w całym ciele. Dźwięk jest silny, pełny i głośny.
Problemy sprawia trafienie od razu w dźwięk. Można poprosić nauczyciela, żeby nakleił nam taśmy albo kropki na gryfie, są też gotowe naklejki:
Ja gram bez naklejek (“nic nie będę naklejał, traktuję Panią poważnie”), ale sprawdzam dźwięk za pomocą tunera, starając się jednak najpierw usłyszeć, potem dopiero patrzeć, a czasem grać też tylko na słuch.
Sprawdzać właściwy dźwięk można na wiele innych sposobów, ćwiczyć słuch też, będę o tym pisać w miarę, jak będę się uczyć.
Dzisiaj na odmianę Trzy kurki w wersji, że tak powiem, podstawowej:
Viola
…
Wiolonczela
Gdybyście mieli wątpliwości, to tak, wciąż gramy Trzy Kurki, niech je ptasia grypa! Swędzi mnie politura i świerzbią struny. Marszczy mi się podstawek i luzują kołki. Jak długo jeszcze?
E.B.
No cóż… Jakby to powiedzieć. Trzy Kurki to cztery wariacje. Gram tę trzecią. Druga na razie poczeka, bo podobno jest trudna.
To wciąż początek początku, bez dynamiki, bez jakiejkolwiek interpretacji.
Intonacja… cóż, podobno po miesiącu grania niezbyt właściwa, mówiąc delikatnie, intonacja to norma.
Ciągle jeszcze bolą mnie palce i czasem prawa ręka, której wydaje się, że trzymanie smyczka prawidłowo jest niewygodne.
Jest na to tylko jedna rada: więcej ćwiczyć.
Wszystko jest, jak mówi Pianista, kwestią ilości „dupogodzin” przy instrumencie. Hawk.
Jeśli ktoś musi, to proszę bardzo, tak grałam dzisiaj:
A tak będę grać kiedyś, jeśli dożyję 😉
W dalszym ciągu …
Viola
Wyobraź …
Wiolonczela
Wyobraź sobie, że możesz zagrać wszystko. Od suit Bacha, po koncerty Lutosławskiego i Pendereckiego. Grasz klasykę, ale równie dobrze metal albo rock. Wiesz, że potrafisz wydobyć dźwięk piękny, głęboki i czysty. Łagodne legato, albo szybkie, urywane spiccato.
A tymczasem dzień w dzień musisz powtarzać w kółko:
D D A A H H A G G Fis Fis E E D w różnych tempach i wariantach rytmicznych.
W dodatku nie masz pewności, że kiedykolwiek będzie lepiej, inaczej, że będziesz mogła pokazać pełnię swoich możliwości i że ktoś to doceni.
Wyobraź sobie to wszystko i postaw się na moim miejscu. Już nigdy nie zdziwisz się, że pękają mi struny.
E.B.
Co gram? Beethovena gram i Mozarta gram, a co!
Jest taka francuska dziecięca piosenka z XVIII wieku. Polskie słowa napisał do niej Karol Rostworowski, idzie to tak : „Wyszły w pole kurki trzy i gęsiego sobie szły”.
(Nie wiem dlaczego, ale zawsze wydawało mi się, że to były te trzy kurki, ci, znaczy się oni, rodzaj męski. Kurczaki. Ale w tekście są one. Kurki)
Pewnego razu Wolfgang Amadeusz Mozart wziął tę melodię i wykorzystał w wariacji : Zwölf Variationen “Ah vous dirai-je, Maman”
A ja gram ją w opracowaniu na wiolonczelę. Bardzo dobry utwór, pozwala dobrze wyćwiczyć pierwszą pozycję i podział smyczka. Myślę, że Violi też się podoba.
Pierwsza wariacja idzie tak:
DDDDD D, AAAAA A, HHHHHH H , AAAA A, GGGGG G, Fis Fis Fis Fis Fis Fis, EEEEE E, DDDDD D
Nie wiem dlaczego, ale łatwiej jest grać krótkimi pociągnięciami. Może dlatego, że łatwiej ukryć błędy? Dźwięk nie ma czasu, żeby się rozwinąć, unieść i odlecieć, więc słuchacz nie ma czasu usłyszeć, że nie odlatuje, tylko siedzi i skrzypi.
Jeśli ktoś ma odwagę i chęć to proszę bardzo, tak gram:
A to wersja The Piano Guys. Fortepian i trzy wiolonczele. Prosto i ładnie: