Bez nauczyciela

Ciepło… dojrzewają ostatnie maliny. Szpaki objadają winogrona, przy okazji zrzucając je na na taras, który cały jest już upstrzony fioletowymi kropkami. Wiolonczela mruczy niskimi tonami, przywodząc na myśl ciepły kocyk, kubek z herbatą i książki… Ale nie, nie będzie zimowego misiowania, trzeba przygotować się do następnej lekcji.

W wakacje lekcji nie mam, ale oczywiście też ćwiczę, bo lubię, i nie wyobrażam sobie miesiąca czy dwóch bez instrumentu. Ćwiczę, czasem tylko przegrywam utwory, a czasem gram sobie coś dla przyjemności.
Na początku września jak zwykle byłam przekonana, że jestem świetnie przygotowana i że mój nauczyciel będzie zachwycony moimi postępami.
A potem przyszła pierwsza lekcja.
I niestety okazało się, że chciałam dobrze, a wyszło jak zwykle.
Nie przytoczę tutaj wprost tego, co powiedział mój Nauczyciel, kiedy zagrałam Concertino F – dur Brevala.
Mówiąc oględnie, stwierdził, że będzie z tym dużo pracy i że rytmicznie to ten utwór jest… nie jest… znaczy… raczej nie przypomina samego siebie.
Kiedy Nauczyciel wyszedł, włączyłam metronom i nagrałam, jak gram.
O matko i córko!
Słychać wyraźnie, że ja gram sobie, a metronom stuka sobie.

W poprzednim wpisie napisałam mnóstwo mądrych rzeczy na temat rytmu. Uczę się już pięć lat, wiem, jak ćwiczyć, gdzie mogą tkwić błędy, na co szczególnie uważać i co? I nic.
Co mnie tym razem zgubiło?
Otóż zgubiło mnie lenistwo, gapiostwo i zbytnie zaufanie do siebie.
Wydawało mi się, że ten utwór umiem i jedyne, co trzeba poprawić, to tempo.
W dodatku grałam go już właściwie na pamięć, i to nie tylko tę umysłową pamięć, ale też tę w palcach. Owszem, od czasu do czasu grałam z nutami, czasami nawet włączałam metronom, ale po pierwsze za szybko, po drugie, wcale go nie słuchałam.

Po tygodniu bardzo wolnego grania z metronomem udało mi się rzecz poprawić, ale teraz przede mną dużo pracy, bo strona muzyczna utworu póki co nie istnieje.
Poza tym muszę bardzo uważać, żeby znowu, pracując nad nią, nie zgubić czegoś innego.

Konkluzja?
Bądźcie czujni! Zawsze.

P.S.
Chciałam wrzucić tutaj te nagrania, ale po namyśle doszłam do wniosku, że jednak wam tego nie zrobię. Utworu w tej formie,w tym tempie i w tym wykonaniu po prostu słuchać się nie da 😉

jesienne maliny

Poczucie rytmu

Definicje poczucia rytmu bywają bardzo skomplikowane:
Jedna z nich określa rytm jako „logiczną sekwencję podziału czasowego bodźców na grupy, które łączą akcenty”
Inna mówi, że jest to “zdolność do percepcji i reprodukowania struktur rytmicznych; inaczej mówiąc jest to umiejętność spostrzegania, pamiętania, odtwarzania i tworzenia stosunków czasowych w muzyce”.
Mówiąc prościej, jest to umiejętność powtórzenia lub odtworzenia grup dźwięków rozłożonych w czasie według pewnego wzoru.
Co to znaczy w przełożeniu na praktykę? To znaczy, że jeśli ktoś klaszcze, potrafisz klaskać równo razem z nim, albo po chwili powtórzyć usłyszane dźwięki. Oznacza to też, że kołyszesz się w rytmie muzyki, albo odruchowo zaczynacz iść równo, gdy słyszysz, jak orkiestra na festynie gra marsza.
Wyczuwać zmiany rytmu to znaczy także słyszeć, kiedy melodia zwalnia, a kiedy przyspiesza.
Mało jest osób, które nie miałyby absolutnie żadnego poczucia rytmu. Rytmiczne dźwięki pojawiają się wokół nas – w śpiewie ptaków, cykaniu świerszczy, stukaniu kół pociągu, biciu naszego serca. Poczucie rytmu wydaje się być czymś wrodzonym i naturalnym.
Jednak w muzyce zazwyczaj mamy do czynienia z czymś więcej, niż z prostym regularnym rytmem. A im dłużej się uczymy, tym sprawa się bardziej komplikuje.

Czy możemy pomóc sobie metronomem?

Kiedy mamy do czynienia z taktem na przykład cztery czwarte i czterema ćwierćnutami w takcie, włączamy metronom i liczymy. Uderzenia metronomu pokrywają się z ćwierćnutami. Łatwizna:

Nie jest trudno też trudno, kiedy pojawiają się półnuty i pauzy. Metronom stuka, a my liczymy:

Ósemki też łatwo policzymy na tle metronomu:

Potem sprawa się komplikuje:


Kiedy ustawimy metronom tak, żeby wystukiwał nam ósemki, czyli stukał 8 razy w każdym takcie, początek będzie łatwy, ale potem będzie nam trudno zagrać triole. Jeśli ustawimy metronom na triole, będzie nam trudno zagrać początek utworu.

Metronom pozwala utrzymać równe tempo, ale trzeba pamiętać, że on tylko wyznacza odległości pomiędzy dźwiękami, jest jak słupki drogowe, między którymi odległość jest zawsze taka sama. To, co znajduje się pomiędzy nimi, musimy sami wyliczyć, albo wyczuć.
Oczywiście im więcej gramy, tym jest łatwiej, bo wzorce rytmiczne powtarzają się w utworach, a metronom z czasem będzie stukał w naszej głowie.

Metronom jest jak rytmiczne uderzenia serca. Muzyka dzieje się pomiędzy nimi.