Wiolonczela
Wyobraź sobie, że możesz zagrać wszystko. Od suit Bacha, po koncerty Lutosławskiego i Pendereckiego. Grasz klasykę, ale równie dobrze metal albo rock. Wiesz, że potrafisz wydobyć dźwięk piękny, głęboki i czysty. Łagodne legato, albo szybkie, urywane spiccato.
A tymczasem dzień w dzień musisz powtarzać w kółko:
D D A A H H A G G Fis Fis E E D w różnych tempach i wariantach rytmicznych.
W dodatku nie masz pewności, że kiedykolwiek będzie lepiej, inaczej, że będziesz mogła pokazać pełnię swoich możliwości i że ktoś to doceni.
Wyobraź sobie to wszystko i postaw się na moim miejscu. Już nigdy nie zdziwisz się, że pękają mi struny.
E.B.
Co gram? Beethovena gram i Mozarta gram, a co!
Jest taka francuska dziecięca piosenka z XVIII wieku. Polskie słowa napisał do niej Karol Rostworowski, idzie to tak : „Wyszły w pole kurki trzy i gęsiego sobie szły”.
(Nie wiem dlaczego, ale zawsze wydawało mi się, że to były te trzy kurki, ci, znaczy się oni, rodzaj męski. Kurczaki. Ale w tekście są one. Kurki)
Pewnego razu Wolfgang Amadeusz Mozart wziął tę melodię i wykorzystał w wariacji : Zwölf Variationen “Ah vous dirai-je, Maman”
A ja gram ją w opracowaniu na wiolonczelę. Bardzo dobry utwór, pozwala dobrze wyćwiczyć pierwszą pozycję i podział smyczka. Myślę, że Violi też się podoba.
Pierwsza wariacja idzie tak:
DDDDD D, AAAAA A, HHHHHH H , AAAA A, GGGGG G, Fis Fis Fis Fis Fis Fis, EEEEE E, DDDDD D
Nie wiem dlaczego, ale łatwiej jest grać krótkimi pociągnięciami. Może dlatego, że łatwiej ukryć błędy? Dźwięk nie ma czasu, żeby się rozwinąć, unieść i odlecieć, więc słuchacz nie ma czasu usłyszeć, że nie odlatuje, tylko siedzi i skrzypi.
Jeśli ktoś ma odwagę i chęć to proszę bardzo, tak gram:
A to wersja The Piano Guys. Fortepian i trzy wiolonczele. Prosto i ładnie: