Wizgi, brzdęki i hurgoty

-Lori, słyszysz?

-Lori, słyszysz?

-Słyszę, słyszę, jeszcze żem nie ogłuchła.

-To chyba mysz piszczy albo co?

-Aha.  Musi  ktoś  ją zagryza.

– Wstawaj, pójdziemy sprawdzić.

-Dobra, tylko powoli Loki,  nie pchaj się !

-A Ty cicho bądź i  schowaj pazury!

– Auć!!!

-Co ?

-Ogonem żeś mnie walła! Uważaj trochę!

-Aj tam, nie marudź, już prawie jesteśmy na górze.

-Rany, ale wrzaski…  I co dalej?

-Idź pierwsza Lori, ciebie mniej widać.

-Dobra, idę…

– O żesz Ty!

-Co jest Lori, co jest?

-Weź sama popatrz!

– No wiesz co???!!!  Żeby tak piszczeć na tym pudle? Zamiast sobie normalną mysze złapać?

-Nie dojdziesz za człowiekiem, Loki, nie dojdziesz, żeby nie wiem co.

E.B.

Zaciśnięte usta, zmarszczone czoło, wzrok wbity w nuty… Nie, to nie ja. Ja się po prostu dobrze bawię. Na przykład tak:

albo tak:

czasem też tak:

i tak:

Może będę komponować? Muzykę alternatywną.  Dadaistyczną, można by rzec.

Na razie tylko tyle mogę, bo się zaraziłam od Pianisty, albo od dziecięcia swojego, albo od obojga. Idę do łóżka uprawiać wizgi, brzdęki i hurgoty. A psik!