Praca
Pojechałam na jeden dzień do Pianisty, żeby pograć z akompaniamentem. Kiedy skończyliśmy, zostało nam trochę czasu, więc wybraliśmy się na chwilę za miasto. Siedzieliśmy w samochodzie, na bocznej drodze biegnącej wśród łąk, podziwiając mgły, snujące się nad górami.
-Co zrobić, żebyśmy częściej mogli grać razem? -zapytałam
-Przeprowadź się bliżej mnie. Ja nie mogę przyjeżdżać, pracuję -mruknął Pianista
No tak. Gra. Uczy w dwóch szkołach. Akompaniuje. Podobnie zresztą, jak mój Nauczyciel.
Jak to jest, że w Polsce muzyk nie jest w stanie utrzymać się z jednego rodzaju działalności, z etatu w szkole, albo z grania w orkiestrze czy w zespole? Jakim cudem można się rozwijać, doskonalić, biegając z jednego miejsca w drugie, nie mając czasu, żeby poćwiczyć coś dla siebie, pomiędzy koncertem, lekcjami, a próbą? To nie jest normalne, to nie jest nawet moralne.
Wiem oczywiście, że nie tylko muzykowi trudno utrzymać się z jednego etatu, tylko nie przestaje mnie zdumiewać, jak i kiedy mogło się to stać. Jak gotowana powoli żaba dajemy sobie zabierać coraz więcej, dostając za to coraz mniej. Nie wiem, co i jak z tym można zrobić, ale coś na pewno trzeba.