E.B.
Plakaty, obrazki, kubeczki , koszulki z nadrukiem wiolonczeli, jest ich mnóstwo. Kolczyki, pierścionki, spinki, zawieszki, też są.
Ale ja najbardziej ucieszyłabym się, gdyby ktoś podarował mi nuty.
Na przykład „Suity na wiolonczelę solo” Bacha , albo „Słynne transkrypcje na wiolonczelę”, albo coś, czego się nie spodziewam, a co niedługo mogłabym zagrać.
A inny ktoś, wiadomo kto ( i już on wie, dlaczego i po co ), mógłby mi sprezentować nagranie: Nokturn b – moll nr 1 op. 9 Chopina..
Wiolonczela: A prezent dla mnie? A ja to co?
EB : Dla Ciebie? Przecież wiolonczela to w gruncie rzeczy trochę metalu i drewna posklejanego razem. Czy może mieć jakieś marzenia?
Wiolonczela: Co takiego ?! Trochę drewna?! Jak możesz! Przecież ja mam duszę! Przecież ja, w samej swojej istocie jestem drzewem! Żywym! Szumiącym ! Jak.. jak ta sosna w Twoim ogrodzie, tylko lepiej! Piękniej!
EB: No już dobra, dobra, to co byś chciała?
Wiolonczela: Futerał i nawilżacz. Ładną ściereczkę do wycierania, zamiast tej starej, drapiącej szmaty.
I jeszcze, jakby to powiedzieć, życzyłabym sobie, żeby Ci się nie znudziło, jak tamtym poprzednim. Bo w sumie nie jest mi z Tobą tak źle.
E.B. Hmm…
Jako że zimy za oknem zobaczyć nie można, to chociaż do posłuchania „Zimowa opowieść” Schumanna, nagrana kiedyś dla dzieci: