Jak wybrać wiolonczelę

Jak wybrać wiolonczelę?

Teoretycznie można samemu. Wtedy, po pierwsze, trzeba ustalić rozmiar – ja mam 158 cm wzrostu i wiolonczelę 4/4, ale ważna jest też długość ramienia i rozpiętość palców. Jeśli masz wzrost 152 i więcej, długość ramienia co najmniej 60 cm i rozpiętość palców liczoną od czubka małego do wskazującego palca co najmniej 15 cm, to 4/4, będzie prawdopodobnie dobrym rozmiarem.

(dokładniejsze wskazówki w j.ang. tutaj: http://musicshowcaseonline.com/cello_sizing.asp)

Po drugie dźwięk – dobra wiolonczela powinna mieć, co oczywiste, piękny dźwięk. Dobra wiolonczela śpiewa nawet w niezbyt wprawnych rękach. Tak jak moja.

Jasne, ale jak to sprawdzić przez internet? Ba, jak to sprawdzić w sklepie, jeśli nigdy w życiu nie miało się w ręku smyczka?

Teoria jest taka : dobra wiolonczela ma profilowane boki z litego drewna, hebanową podstrunnicę i kołki, podstawek z klonu, jest klejona na gorąco i przygotwywana do gry przez lutnika.

Tyle, że tego też nie sprawdzisz przez internet, bo napisać można wszystko.

Jakimś wyznacznikiem jest cena, przyzwoite instrumenty zaczynają się powyżej 2 tys. złotych, ale lepiej, jeśli masz co najmniej trzy. Pięć i pół na początek też nie będzie złym założeniem. Górna granica… czy ja wiem? Podobno są instrumenty za milon dolarów, ale chwilowo nie dysponuję, więc nawet się nie przyglądam.

Jeśli kupisz tani instrument, tylko ze względu na cenę, może się okazać, że nie wydobędziesz z niego dobrego dźwięku, nie dlatego, że nie potrafisz, ale dlatego, że się nie da. Będziesz się z nim zmagać, a w końcu być może całkiem się zniechęcisz.

Dobrą wiadomością jest to, że porządny akustyczny, instrument nie traci na wartości, więc nawet jeśli zdecydujesz, że nie chcesz grać, będziesz mógł go sprzedać za tyle, ile go kupiłeś.

A wiolonczele elektryczne?
A chce Ci się targać wszędzie ze sobą kolumny i wzmacniacz? I co będzie, jeśli wyłączą prąd?

Jak już przyswoisz tę całą teorię, to przejrzyj oferty sklepów muzycznych, ogłoszenia prywatne i Allegro. Poczytaj opisy, pooglądaj obrazki.

A potem znajdź wiolonczelistę, nauczyciela albo lutnika, który pomoże Ci dobrać rozmiar i ocenić jakość instrumentu. Albo zrób to od razu, zaoszczędzisz czas.

Czekamy…

Wiolonczela

Podobno niedługo pojadę. Nie wiem jeszcze dokąd, ale z pewnością będą tam dzieci. To niestety zawsze są dzieci. I pomyśleć, że kiedyś marzyła mi się wielka scena i najsłynniejsze orkiestry! Koncerty, oklaski, światła rampy,kosze kwiatów i oczywiście On – Mistrz i Wirtuoz. Miał trzymać mnie pewnie, dotykać delikatnie i umiejętnie, miał mnie pielęgnować, dbać o mnie i nigdy się ze mną nie rozstawać. Nie, nie narzekam, skąd, ale te dzieci… aż cierpnie mi skóra. Pół biedy jeszcze, jeśli będą grać, ale co będzie, jeśli skończę porzucona w jakimś kącie, odrapana, bez strun. Strach pomyśleć. No nic, i tak nie mam na to wpływu, martwieniem się niczego nie zmienię. Trzeba czekać i być dobrej myśli.

Ja, czyli EB.

Czekam od dwóch miesięcy. Miała być gotowa pod koniec wakacji, w zeszłym tygodniu, w następną sobotę, ale ” mam bardzo dużo zamówień”, „chciałbym jeszcze trochę na niej pograć i dobrze ją przygotować”, a ja wciąż czekam. Wygląda jednak na to, że już niedługo po nią pojadę. Zamieszka ze mną, będę mogła na nią patrzeć, będę mogła jej dotykać, będę mogła na niej grać. Wyobrażam to sobie codziennie – biorę smyczek do ręki, bezbłędnie (ok, niech będzie że prawie bezbłędnie) trafiam w nuty i gram. Kiedy przyjedzie Pianista będę już mogła zagrać z nim pierwszy utwór, a na Boże Narodzenie nagramy kolędy. Na razie oglądam na YT lekcje dla początkujących i przeglądam nuty. Wiolonczelo, przybywaj!