„Grać na wiolonczeli jest trudniej, bo to instrument smyczkowy, one wszyskie są trudne.”
Taką odpowiedź słyszałam najczęściej, ale dla mnie wcale nie jest to takie oczywiste. A raczej jest, ale w drugą stronę.
Na fortepianie próbuję grać od kilku lat, na wiolonczeli dopiero od dwóch miesięcy, ale jak na razie na wiolonczeli idzie mi lepiej.
Na fortepianie łatwo jest wywołać dźwięk. Naciskasz klawisz i już. Od początku da się tego słuchać. W dodatku klawisze ułożone są w kolejności, w jednej linii, w tej samej odległości od siebie, łatwo nauczyć się położenia każdego z dźwięków.
Na wiolonczeli nie ma progów, trzeba znaleźć „na ucho” właściwy dźwięk, a potem wprawić strunę w drganie smyczkiem.
Na fortepianie łatwiej jest utrzymać rytm. Puszczasz klawisz, tłumik opada i dźwięk się kończy.
W przypadku wiolonczeli trzeba podzielić sobie smyczek, zaplanować, jakiej jego części użyć, żeby dźwięki miały taką długość, jak ta zapisana w nutach.
Ale cała reszta jest trudniejsza.
W muzyce nie chodzi przecież tylko o wydobycie dźwięku, ale o jego kształtowanie. O to, żeby ta sama nuta brzmiała ostro, lub miękko i śpiewnie, żeby ton był czysty i ładny, żeby był bogaty i nośny.
Kiedy gram na wiolonczeli, błędy słyszę od razu, bo brzmi to tak fatalnie, że aż zęby bolą. Poprawiam wtedy palec albo pociągnięcie smyczkiem i słyszę, czy gram lepiej. Na fortepianie można grać brzydkim dźwiękiem i wcale o tym nie wiedzieć. A jak poprawić coś, czego się nie słyszy?
Fortepian to możliwość zagrania nawet dziesięciu dźwięków jednocześnie. To oznacza konieczność kontrolowania dziesięciu palców. Każdy z nich musi być niezależny, ale też musi umieć działać z wyrównaną, taką samą siłą i prędkością. Jeśli, na przykład, gram jakiś akord piano, wystarczy jeden niesforny palec który uderzy mocniej, żeby popsuć cały efekt.
W dodatku lewa i prawa ręka grają często inne tempo, inną dynamikę, inny rytm, a czasem zamieniają się ze sobą miejscami na klawiaturze.
Na wiolonczeli da się zagrać tylko dwa dźwięki na raz (ok, więcej też, ale to dużo wyższy stopień zaawansowania), dwa palce przyciskają strunę. Owszem, muszą działać niezależnie, ale siła potrzebna jest głównie do tego, żeby odpowiednio mocno docisnąć strunę do gryfu .
Do gry na fortepianie potrzebne jest słyszenie harmoniczne, czyli umiejętność rozpoznawania całych grup dźwięków i relacji między nimi. W grze na wiolonczeli bardziej przydaje się umiejętność słyszenia melodycznego, czyli słyszenia kolejnych, pojedynczych dźwięków i odległości między dźwiękami.
Wreszcie uczenie się na pamięć – w literaturze fortepianowej nawet łatwe, początkowe utwory to o wiele więcej nut do zapamiętania niż w wiolonczelowej.
|
fortepian |
wiolonczela |
wywołanie dźwięku |
łatwiejsze |
trudniejsze |
utrzymanie rytmu |
łatwiejsze |
trudniejsze |
kształtowanie dźwięku |
trudniejsze |
łatwiejsze |
słyszenie |
harmoniczne (trudniejsze) |
melodyczne (łatwiejsze) |
palcowanie |
trudniejsze |
łatwiejsze |
nauka na pamięć |
trudniejsza |
łatwiejsza |
Ilość dźwięków na raz |
dziesięć |
dwa |
Ale może to, na jakim instrumencie trudniej zagrać zależy od predyspozycji? Albo od stopnia zaawansowania? Albo od tego, czy jest to pierwszy instrument, czy kolejny? A może od tego, w jakim wieku zaczynamy grać?