Kto ma więcej czasu

Do tej pory wydawało mi się, że dorośli mają trudniej, bo mają o wiele mniej czasu na granie, niż dzieci. Muszą pracować, zajmować się domem i w ogóle spełniać te wszystkie “dorosłe” obowiązki, które same się nie zrobią. Dzieciaki – myślałam -mogą ćwiczyć, ile chcą i niczym innym się nie przejmować.
Akurat.
Przyjrzałam się bliżej moim dzieciom. Starszy z synów właśnie poszedł do liceum. Wraca do domu po czwartej, często jeszcze później. Odrabia lekcje i na jakieś własne zainteresowania albo spotkania ze znajomymi w ciągu tygodnia prawie nie ma czasu.
Młodszy chodzi do siódmej klasy szkoły podstawowej, z bezsensownym programem zafundowanym mu przez miłościwie nam panujących i wraca do domu równie późno.
Jeśli chodziliby do szkoły muzycznej, mieliby jeszcze do tego przynajmniej dwa, a może i trzy razy w tygodniu dodatkowe zajęcia. Na instrumencie ćwiczyliby pewnie dłużej w sobotę i niedzielę, w resztę dni tygodnia byłoby z tym trudno.
Chyba w ogóle mało jest ludzi, którzy mogą cały swój czas zagospodarować tak, jak chcą, wyłącznie na swoje pasje. Dorośli i dzieci, wszyscy w tych dziwnych czasach jesteśmy bardzo zajęci, niekoniecznie tym, co nam służy.
Różnicą między dorosłymi a dziećmi nie jest więc brak czasu czy jego mniejsza ilość, ale to, co mamy w głowie.

Żeby znaleźć czas na ćwiczenie, trzeba odsunąć na bok problemy, trzeba na tę godzinę czy dwie dziennie postawić na pierwszym miejscu nie innych i ich potrzeby, a siebie.
Z czasem, im częściej się gra, tym łatwiej wyrzucić z głowy wszystko poza muzyką, przynajmniej na czas ćwiczenia.
To robi ogólnie dobrze na wszystko.